czwartek, 12 lipca 2012

Ten pierwszy raz...

Nareszcie udało się. A ile było emocji... Ale w końcu mam własnego! A tym samym wolność wypowiedzi i nikt  nie będzie mi przerywał ,bo w domu to ja w zasadzie tylko słucham. Muszę przyznać że bardzo mi na tym zależało dlatego tak to przeżywam. Wypaliłem tygodniowy przydział papierosów, drzwi od lodówki były więcej otwarte niż zamknięte.Stwierdzenie żony "jak ty dużo jesz" niemalże podcięło nogi krzesłu na którym siedziałem Nawet mi nie przeszkadza że zginęły wszystkie kanały w telewizorze. Żonie mniej. Przynajmniej pójdzie wcześniej spać. Z  nabytym lękiem oglądam  się za siebie czy przypadkiem nie usłyszę dobrze mi znane sssssss. Na ten pierwszy raz jestem wstanie poświęcić nawet pół nocy. Z reguły to kładę się spać w kiedy mylę pilota z telefonem. Ale nie tym razem! Niech żyje wolność! Nie wiem kiedy uda mi się ponownie opanować kompa , bo oblężenie jest często długotrwałe i każda próba zmiany właściciela myszy kończy mi się siniakami,więc muszę sobie poużywać do bólu. Z wrażenia zaschło mi w gardle, muszę się napić. Jakieś dziwne to mleko . Miało być słodkie...Drugą połowę nocy chyba też nie prześpię ale zupełnie z innej przyczyny...


<
















































Brak komentarzy: