Najpierw trzeba ułożyć malutką w pozycji horyzontalnej z ukierunkowaniem na transfer pożywienia, następnie doprowadzić do rozwarcia aparatu gębowego,co nie jest takie łatwe.
I najważniejsze; trzeba się wykazać umiejętnościami snajperskimi i szybkością mangusty. można to porównać do dłubania w nosie na galopującym jeżu. Nigdy nie wiadomo w co się palcem trafi.
Po tej operacji żywieniowej malutka wygląda jakby ktoś namalował obraz za pomocą strzykawki z pięciu metrów. A żona jak po powrocie z zawodów paintbulla. W tedy ja kwituję to stwierdzenien,że chyba trzeba będzie zatrudnić kogoś kto nie narobi tyle bałaganu i fachowo zna się na właściwej diecie a raczej jej stosowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz